Dokładny czas teraz, strefa czasowa, różnica czasu, czas wschodu/zachodu słońca i kluczowe fakty dla Istanbul Province, Turcja. Aktualny czas w Warszawa, Polska. Aktualny czas w. Warszawa. , Polska. 23:38:37. sobota, 25 listopada 2023, tydzień 47. International Day for the Elimination of Violence against Women. Słońce: ↑ 07:13 ↓ 15:33 (8h 20min) - Więcej informacji - Ustaw czas w Warszawa jako domyślny - Dodaj do ulubionych lokalizacji. Tokio. Różnica czasu w Turcji. Turcja w 2016 roku zrezygnowała ze zmiany czasu z letniego na zimowy i z Jeśli wylot był o 6:00 i trwał 3 godziny, to do Turcji dolecimy o 10:00 czasu miejscowego. Aktualny czas w São Paulo, Brazylia. Aktualny czas w. São Paulo. , Brazylia. 18:11:00. poniedziałek, 27 listopada 2023, tydzień 48. Cyber Monday. Słońce: ↑ 05:11 ↓ 18:37 (13h 26min) - Więcej informacji - Ustaw czas w São Paulo jako domyślny - Dodaj do ulubionych lokalizacji. Tokio. Sprawdź aktualny czas w Warszawie i w Stambule, i ich strefy czasowe. Dowiedz się, ile czasu leży Warszawa za Stambułem i jakie są ich strefy czasowe. Zobacz różnica czasu między Warszawą, Polska a Stambułem, Turcja i innych miastami. Różnica czasu Gaziantep, Turcja – Warszawa, Polska. Sprawdź aktualny czas w Gaziantep i w Warszawie, i ich strefy czasowe. Warszawa, Polska. Państwo: Polska lvPvdu. Strona główna Czas Turcja Istanbul Stambuł Cyfrowy Analogowy Czas Lokalny w mieście Stambuł, Turcja wtorek, 2 sierpnia 2022 r. Uzyskaj Kod Widżetu Tryb nocny Chcesz poznać aktualny czas w innych miastach? Skorzystaj z naszego formularza wyszukiwania! Najbliższe miasta w tej Strefie Czasowej Saray Zeytinburnu Merter Merter Keresteciler Şişli sponsorowane przez Turcja na zdjęciu Eksploruj Kraje i cudowne Miejsca z Puzzle Garage! Niniejsza strona internetowa używa plików cookies. Kontynuując korzystanie z tej strony, wyrażasz zgodę na nasze warunki dotyczące korzystania z plików cookie. Strefa czasowa Turkish Time (TRT), UTC +3Wiadomości ze strefy czasowej (po angielsku): Turkey makes summer time permanentBrak czasu letniego, te samo przesunięcie w stosunku do UTC przez cały rokIstambuł ma taki sam czas jak Ukrainka. Identyfikator strefy czasowej IANA dla Istambuł to Europe/Istanbul. Wschód słońca, zachód słońca, długość dnia i czas słoneczny dla Istambuł Wschód słońca: 06:01Zachód słońca: 20:20Długość dnia: 14h 19minPołudnie słoneczne 13:10Bieżący czas lokalny w Istambuł jest 70 minuty do przodu w stosunku do pozornego czasu słonecznego. Im dłużej w Turcji, tym częściej wpada się na nowe wnioski dotyczące starych faktów. Z czymś żyje się już kilka lat, zaakceptowało to, pogodziło się, nawet polubiło, ale zapomniało że… w Polsce tak nie ma! Do takich wniosków dochodzi się zupełnie przypadkiem. Zazwyczaj dzięki kontaktowi z kompletnie „zieloną” w temacie Turcji osobą. Samemu nie ma się już dystansu, wszystko jest oswojone i dobrze znane. Aż tu nagle wpada do Ciebie w odwiedziny ktoś z Polski i zadaje dziwne pytania rozpoczynające się od „dlaczego oni…?” Albo nie pyta, tylko komentuje tak jak Obelix w komiksie „Ale głupi ci Rzymianie!” (zawsze mnie ten Obelix bawi). Kiedyś już spisywałam listę kulturowych nieporozumień [tutaj] i myślę, że pora na ciąg dalszy. Tak, taka lista kulturowych różnic nigdy się chyba nie wyczerpie… zawsze natkniemy się na coś nowego, z czego wcześniej nie zdawaliśmy sobie w ogóle sprawy. Mnie już to nawet nie denerwuje, chyba nawet do tego się w końcu przyzwyczaiłam – że zawsze „wyskoczy” coś nowego, o czym nie miało się pojęcia. Ech, ta Turcja ;) Nowa porcja kulturowych różnic pomiędzy Polską a Turcją Inny rozkład i wygląd posiłków W Polsce takie klasyczne posiłki to: śniadanie (kanapki), obiad (w idealnym świecie dwudaniowy, no ale zawsze minimum w formie kilku składników podanych na talerzu), kolacja (kanapki). W Turcji klasyczne posiłki to: śniadanie – 100 małych talerzyków z serkami, dżemami, jajecznicami, w których moczymy nasz podarty na kawałki chleb, a nie tam jakieś kanapki. obiad – tak zwane sulu yemek, czyli obojętnie jakie warzywa gotowane w wodzie z koncentratem pomidorowym, do tego biały ryż, bulgur, albo ewentualnie zupa. kolacja, która także jest daniem na ciepło, dość sytym, w podobnym klimacie jak obiad, ale np. z mięsem, a nie jakieś tam kanapki :) Największa różnica w tej kwestii z Polską to wygląd takiego dania. Nasz obiad ma wyraźnie oddzielone od siebie składniki: osobno ugotowane ziemniaki / kasza / ryż, i osobno sałatka czy jakieś warzywa. Dla Turków takie danie jest „suche”. W Turcji zazwyczaj wszystko jest wymieszane i wodniste. Dania z gatunku sulu yemek różnią się tylko składnikami, więc mamy na przykład patlıcan yemeği (gdzie numerem jeden jest bakłażan), bezelye yemeği (główny bohater to groszek) albo nohut yemeği (ciecierzyca). Smak pozostaje ten sam. Z kolei kanapki to też ciekawa różnica. Z typowego tureckiego chleba nie da się fizycznie zrobić polskiej kanapki – nie jest on do tego stworzony, i już. Chleb jest miękki i pulchny. Idealnie nadaje się za to do tego, żeby używać go jako łyżki, np. nabierając nim dżem, miód, czy inne smakowitości. Ale już pokroić go w proste kromki, posmarować masłem, położyć na wierzchu kompozycję ogórka, pomidorka, serka – raczej niewykonalne. Dlatego też konsumpcja śniadania wygląda w Turcji tak, że chleba używa się jako „popychacza” do wszystkich wiktuałów, które leżą na tych stu talerzykach. Nabierasz sobie widelcem oliwkę, zagryzasz kawałkiem maczanego w oliwie chleba, potem przegryzasz pomidorkiem, ogórkiem, a to co Ci zostanie maczasz w dżemie. A właśnie, dżemy… Dżemy mają inną konsystencję W Polsce dżemy są bardziej zwarte, owoce w nich są drobno poszatkowane, łatwo je posmarować na chlebie, albo nafaszerować nim bułeczkę czy ciasto. W Turcji dżem jest – znów – wodnisty. Mnóstwo słodkiego płynu w którym utopiono owoce… w całości albo wielkich kawałkach. Taki na przykład słynny dżem z pigwy czy figi to wielkie kawały, z którymi nigdy nie wiem co zrobić, bo na pewno nie da się tym czegokolwiek posmarować. Mam na to receptę: kupuję bezcukrowe (już takie są!) dżemy z jeżyn czy malin – siłą rzeczy ich konsystencja jest bardziej „polska”. Albo… zamawiam u rodziny z Polski prawdziwe polskie powidła. Dodatkowy plus, że dla Króla Pomarańczy są one niejadalne i zostaje więcej dla mnie :) Bywanie w gościach wygląda zupełnie inaczej Przede wszystkim w tureckich domach zdejmuje się buty w korytarzu, przed wejściem. Potem przechodzi do salonu i tam siedzi, siedzi, siedzi. I gada, gada, gada. W międzyczasie gospodynie przynoszą herbatę, jakieś drobne przekąski (choć i nie jest to niezbędne), i dolewają tej herbaty gościom tak, żeby sami nie musieli biegać za czajnikiem. Doprowadza to do tego, że można przesiedzieć jak kołek ze 3 godziny w jednym miejscu, wciąż gorączkowo szukając w głowie tematów do rozmowy. Oczywiście jeśli nie jest to bardzo oficjalna wizyta i trochę już się znamy, można wstać i zaproponować dziewczynom pomoc w kuchni (w kuchni, jak w każdym chyba kraju na świecie, nie ma różnic kulturowych – odbywają się tam najszczersze rozmowy i najlepsze imprezy, a atmosfera jest najbardziej naturalna w całym domu :)) A potem przychodzi pora, żeby iść do domu. Wielki wstyd byłby, gdyby gospodyni zasugerowała, że pora już zakończyć wizytę (moja teściowa próbowała kiedyś wymownie ziewać, żeby goście załapali, że już jest godzina 1 w nocy. Nic nie pomogło, a ja skręcałam się ze śmiechu). Odwrotnie: goście sugerują, że pora już iść, na co gospodarze zaczynają krzyczeć i protestować, że jeszcze za wcześnie. Goście grzecznie zostają na swoich miejscach i ponowną próbę podejmują po kolejnych 30 minutach czy godzinie (zależy od wyczucia gości). Tym razem nie ma już protestów, wszyscy zrywają się z kanap i foteli i ruszają do wyjścia, wylewnie dziękując i żegnając się. Raz, dwa i nikogo w domu nie ma. W Polsce, na co zwrócił mi uwagę brat Króla Pomarańczy, klimat wychodzenia z wizyty jest zupełnie inny. Polscy goście wstają do wyjścia, idą do korytarza i stoją tam kolejne 30 minut dowcipkując i żartując, i przypominając sobie niezwykle ważne tematy do poruszenia. Brat dziwi się niezmiernie, że stoją, zamiast siedzieć i że odmawiają zajęcia ponownie miejsc, bo „przecież już wychodzili”. Faktycznie, trzeba przyznać, że jest to dziwne a jednocześnie bardzo typowe dla Polaków :) Nie planuje się, nie spisuje, nie prowadzi kalendarzy Oczywiście wiem, że operuję tu teraz bardzo niesprawiedliwym stereotypem, co ja na to poradzę? Na pewno istnieją Turcy którzy wszystkie wydatki zapisują w notesikach, planują kolejne zakupy, wszystkie papiery trzymają w jednym miejscu a do tego prowadzą drobiazgowe zapiski w kalendarzach. Pewnie mam pecha, bo żadnego takiego jak dotąd nie poznałam :) Nawet osoby prowadzące własne biznesy (i kobiety, i mężczyźni) są kompletnymi „nogami” w kwestii planowania. Planowanie raczej uskutecznia się w głowie i rozmowach, ale na papierze… to jakoś bez sensu. Sama mam opinię niezwykle uporządkowanej osoby, bo co roku kupuję nowy kalendarz i wpisuję w nim wszystkie bieżące obowiązki, rzeczy do załatwienia i kupienia. No… taka dziwna Europejka. Modlitwa nie wymaga bycia w osobności Coś, co do dzisiaj bardzo mnie szokuje i wprawia w zakłopotanie. Modlitwa dla muzułmanów to coś codziennego, oczywistego i coś co… nie wymaga bycia w ciszy i odosobnieniu. Przynajmniej tak to rozumiem na podstawie moich obserwacji. Dla nas kwestia dość nietypowa i chyba drażliwa, bo przy okazji pojawia się temat „zawłaszczania przestrzeni” przez muzułmanów w miejscach publicznych, np. modlitwy na placykach czy w miejscu pracy. W chrześcijaństwie modlitwa jest jednak albo w specjalnym miejscu – na przykład w kaplicy czy kościele – albo w odosobnieniu, ciszy, skupieniu. Tymczasem dla muzułmanina kwestia pomodlenia się to coś tak normalnego, że nie potrzebuje do tego specjalnego miejsca. Owszem, jeśli takie ma, to z niego korzysta. Jeśli nie – nie ma problemu i może się nawet modlić w korytarzu mieszkania, o ile jest tam czysto, no i o ile ma się dywanik modlitewny. Zdarzało mi się przechodzić (np. do toalety) obok modlącej się osoby i zawsze było mi z tym bardzo dziwnie. Tymczasem ta osoba… nie zwracała kompletnie na mnie uwagi. Zupełnie inne podejście do dzieci W Turcji dzieci traktowane są z dużo większą swobodą niż nasze, polskie. Oczywiście znów – nie dotyczy to wszystkich, ale uderzyło mnie to jako pewnego rodzaju tendencja. W Polsce rodzice raczej chronią swoje dzieci przed kontaktem z obcymi albo przed jakimś mniej lub bardziej domniemanym niebezpieczeństwem. Jest to jak najbardziej godne pochwały, ale czasem wydaje się… zastanawiające, kiedy porówna się tureckie dzieci. Te z kolei wciąż są poza domem i poza kontrolą. Same wychodzą z domu do sklepu kupić sobie batonika w sklepie nieopodal (mówię o kilkulatkach), same idą odwiedzić dzieci sąsiadki, same się bawią, bo rodzice mają inne sprawy na głowie. Rodzice jakoś specjalnie nie skupiają się na ich zajęciach, nie wymyślają im rzeczy „do roboty”, raczej uznają, że dzieci same coś sobie „do roboty” znajdą. Co różnie się potem kończy… Jakkolwiek trudno jest oceniać takie podejście, bo ma swoje plusy i minusy (podobnie jak polskie), trzeba przyznać że tureckie dzieciaki są zdecydowanie bardziej kontaktowe, pewne siebie, przyzwyczajone do obecności innych ludzi, potrafią się zająć sobą nawzajem. Zresztą… co tu dużo mówić, o dzieciach na pewno sporo wpisów się pojawi jak już mój własny Książę Pomarańczy pojawi się na świecie ;) Mniejsza potrzeba samotności O tym było już wiele razy i na blogu, i w książce. Ale jednak w kolejnych etapach mojego mieszkania w Turcji na nowo to zaskakuje. Turcy lubią spędzać czas razem i osoba która przebywa w samotności według nich wymaga opieki i pomocy. To nie tak, że lubisz sobie posiedzieć sam/a w domu, dłubiąc coś na komputerze. Albo że odmawiasz spotkania, bo chcesz trochę czasu spędzić samotnie. To raczej podejrzane, może coś knujesz? Może po prostu nie chcesz się z kimś spotkać i wymyślasz jakiś dziwny powód? Wiem o tym doskonale, bo uwielbiam spędzać czas sama. Nie zawsze, ale regularnie taka samotność jest mi bardzo potrzebna do utrzymania higieny psychicznej. Obecność ludzi obok 24 godziny na dobę jest dla mnie na dłuższą metę nie do zniesienia, i to dotyczy nawet bardzo bliskich mi osób. Trudno to wytłumaczyć typowemu Turkowi (a jeszcze trudniej – Turczynce). Za to w Europie nie budzi to zdziwienia. Brak przywiązania do prywatności Prywatność? Ale po co? – tak mi się wydaje po odwiedzeniu tureckiej przychodni, jakiegoś banku czy urzędu. Ochrona danych osobowych? Zapomnij. Drzwi u pielęgniarek w przychodniach są prawie zawsze otwarte. Kiedy ty masz pobieraną krew, nad Tobą stoją już 3 inne osoby w kolejce. Mało kto przejmuje się tym, że chcesz z pielęgniarką porozmawiać sama (szczególnie jeśli np. dotyczy to Twojej pierwszej ciąży). Klasyczna sytuacja z mojego obecnego życia, to: ja mam sprawdzaną wagę i inne parametry, a zaraz obok druga pielęgniarka waży noworodka jakiejś pani i udziela jej porad. Tak, w tym samym pomieszczeniu :) Uderzyło mnie, kiedy w polskim banku kwota, którą chciałabym wypłacić z konta jest zapisywana na kartce przez obsługę, żeby nikt mnie nie słyszał, jak się domyślam – w trosce o moje bezpieczeństwo. W Turcji nikt takimi „drobiazgami” nie zawraca sobie głowy. Przynajmniej na razie. Pewnie i to się zmieni (bo zmienia się wszystko), ale na razie osobiste dane nie są w żaden sposób chronione. Kiedy idziesz na wybory głosować (nie mam prawa głosu, ale zaglądałam do lokali wyborczych) listy uprawnionych do głosowania wiszą sobie na drzwiach wraz z ich adresami. Zawsze bardzo mnie to szokuje ;) Gadulstwo i wszystkie jego skutki Najlepiej to widać w telewizji. 15-minutowy serwis informacyjny? W Turcji nie przejdzie. Wiadomości trwają minimum pół godziny, a główne serwisy i godzinę. Każdy news jest rozkładany na czynniki pierwsze, przy czym realna ilość informacji jest taka, że Europejczyk zawarłby ją w jednym zdaniu. Podobnie te seriale tureckie, temat dobrze Wam znany. Dla mnie to klasyczny przykład tureckiego rozgadania. Akcja w tureckim serialu ciągnie się jak flaki z olejem. Zawsze się śmiejemy z oglądając jakiś film lub serial, że podczas gdy Turcy co tydzień od dwóch sezonów otrzymują 3-godzinną mozolnie ciągnącą się akcję, Amerykanie tę samą historię zawarliby w kilku odcinkach. Programy publicystyczne to jeszcze bardziej dobitny przykład. Albo analizy piłkarskie po meczach. Jezusieńku, ile to trwa! Ile przy tym gadania, ile kombinacji, ile wniosków! Turcy naprawdę uwielbiają gadanie dla samego gadania. Nie, że ma to jakiś cel komunikacyjny, w ogóle mam wrażenie, że nie o to w tym chodzi. Umieszczają w studiu 5 różnych osób i prowadzącego i patrzą co się wydarzy. I… zawsze się coś dzieje, bo wszyscy muszą się nagadać ;) Większa bezpośredniość Im dłużej mieszkam w Turcji, tym bardziej bezpośrednia się staję. Kiedyś zachowanie formalizmu było dla mnie czymś naturalnym. Teraz bardzo szybko przechodzę z ludźmi na „ty”, zagaduję panie w sklepie, szybciej nawiązuję kontakt. To ewidentny wpływ Turcji! Turcy nie mają żadnego problemu z rozmową z kompletnie obcą osobą np. w autobusie czy samolocie. Nie robią tego z uprzejmości, tylko pewnie z poczucia, że przecież całą podróż będzie im się nudziło (a więc nam, usadowionym w fotelu obok, też). Zawsze porównuję latających samolotami Turków i Niemców (z Polakami jakoś latam najrzadziej). Niemcy podróżują we względnym spokoju i ciszy. Na pokładzie samolotu z Turkami panuje hałas i jazgot. Szczególnie po wylądowaniu. Nagle wszyscy zaczynają ze sobą rozmawiać, wypytują o powód podróży, o rodzinę, czasem te pytania są naprawdę bardzo osobiste. Nikomu to najwyraźniej nie przeszkadza (czyżby tylko mi?) :) Cóż, ciąg dalszy nastąpi, to pewne ;) Co jakiś czas przychodzą mi do głowy jakieś odkrywcze wnioski a potem… zapominam i żyję dalej. Tym razem postaram się je spisywać, ku pamięci i Waszej uciesze. A gdyby ktoś był ciekawy mojej książki o której wspominałam w tekście, albo rzadko zagląda na Facebooka, to informuję, że książkę możecie kupić nie tylko w druku i jako ebook, ale także od 1 marca jako audiobook (do słuchania!). Co więcej, cały tekst czytam ja, pod czujnym okiem mojego brata, profesjonalnego lektora :) Informacje o książce i próbka nagrania znajdują się tutaj: KLIK Jaka jest różnica czasu z Turcją - czy ważne jest, aby wiedzieć? W żadnym wypadku pierwszy rok, rosyjscy turyści wybrali Turcję jako miejsce wypoczynku. Nawet ci, którzy lecą z Moskwy, są zainteresowani różnicą w czasie z Turcją. I już, jeśli urlopowicz odszedł, na przykład, Władywostok, to pytanie jest jednym z pierwszych na liście. Różnica z czasem Moskwy Pomimo stosunkowo dużej powierzchni kraju, cała Turcja znajduje się w jednej strefie czasowej. Jeśli chodzi o zerowy południk, czas Turcji wynosi +2 godziny. Turecka różnica czasu z czasem Moskwy -1 godziny. To jest 12 godzin w Moskwie, tylko 11 w Turcji. Dla przybywających Moskali i mieszkających w tej strefie czasowej różnica jest niewielka, więc nie następuje aklimatyzacja. Ale nawet w tym przypadku lepiej jest mieć drugi zegar, w którym można ustawić czas turecki. Zabezpieczając się w ten sposób, na pewno nie zgubisz się w czasie i nie spóźnisz się na wycieczki lub inne ciekawe wydarzenia związane z określonym czasem. Różnica między czasem tureckim a rosyjskimi miastami W Turcji, raz w całym kraju. Dlatego wszędzie, gdzie latasz, będzie to ten sam region zegarków - Turcja. Czas z Moskwą jest inny dla większości części Rosji, ale wszyscy doskonale znają tę różnicę. A dzięki tym informacjom łatwo jest znaleźć różnicę między czasem Turcji a czasem w mieście - wystarczy dodać kolejną godzinę, więc będzie różnica z Turcją. Ogólnie rzecz biorąc, różnica czasu między tym krajem a miastami naszego kraju jest następująca: - Anadyr, Petopavlovsk-Kamchastky +10; - Oymyakon, Magadan +9 godzin; - Wierchojańsk, Chabarowsk, Władywostok +8; - Jakuck, Tynda, Chita +7; - Bratsk, Irkuck +6; - Krasnojarsk +5; - Tomsk, Nowosybirsk +4; - Tiumień, Jekaterinburg, Czelabińsk +3; - Samara, Kirow +2; - Władimir, Krasnodar, Bryansk, Pskov, St. Petersburg +1. Dlaczego warto wiedzieć, jaka jest różnica w czasie z Turcją? Jest to konieczne, aby wiedzieć, o której godzinie samolot znajduje się na lotnisku, ponieważ bilety wskazują lokalny czas przybycia. Cóż, z góry, ustawienie zegara na czas Turcji będzie całkowicie zbędne, ponieważ wydarzenia, śniadania / kolacje, spotkania - wszystko będzie musiało być zrobione w czasach Turcji. Jeśli różnica czasu wynosi więcej niż 3 godziny, potrzebujesz kilku dni, aby uzależnić swój organizm. Syndrom Strefy Czasu Podczas lotu ważne jest, aby wyjaśnić, ile godzin różni się czas w Twoim mieście i miejscu docelowym. W końcu trzeba wiedzieć z góry, jak spędzić czas w kraju odpoczynku, na przykład w naszym przypadku, to jest Turcja, czas. Różnica w Moskwie jest tylko jedna godzina, więc dla strefy czasowej Moskwie ta informacja nieistotne. Ale dla mieszkańców większości regionów kraju warto wiedzieć, czego może się spodziewać po przekroczeniu kilku stref czasowych. Zdarza się, że nawet najbardziej uważni i rozważni turyści, którzy uważali, że całe ich wakacje są jeszcze w domu, zapominają o jet lag. I jak wielkim wstydem byłoby dla tych podróżników odczuwanie letargu i dezorientacji w tych dniach, które powinny być pełne przygód i aktywnego wypoczynku! Co zrobić, aby nie popaść w wytrwałe uściski syndromu jetlag? Najrozsądniejszym sposobem jest rozpoczęcie przygotowań do zmiany stref czasowych, nawet w domu. Co najmniej 2-3 dni przed lotem, musisz odbudować swój zegar biologiczny. Znając różnicę w czasie z Turcją, możesz nauczyć się, jak się obudzić, zjeść i przejść do nowego czasu. Pomoże to znacznie ograniczyć objawy zespołu w stanie spoczynku, kiedy każda minuta będzie wydawana z korzyścią. Jeśli pierwsza metoda nie pasowała, możesz to zrobić łatwiej: zmień czas według tureckiego czasu przed odlotem. Samolot z pewnością będą spać tak długo, jak to możliwe. Istnieje zasada, że ​​odnowa ciała w nowym miejscu wymaga czasu, wprost proporcjonalnego do różnicy czasu z Turcją w twoim mieście. Podczas lotu musisz pić jak najwięcej płynów, ponieważ odwodnienie jest często sygnałem do rozwoju jet lag. 8 października 2014 11:54 6531 Kretą właściwie. Ale to taki malutki szczegół 😛1. Pogoda – lato na Krecie trwa nie 2 a 6 miesięcy. Jest różnica niee?? Z kąpieli morskich można korzystać do końca października a woda nawet w zimie jest cieplejsza od Bałtyku…2. Domy – na Krecie / w Grecji istnieje jakieś dziwne prawo, wg którego „niedokończone” budynki płacą tylko część podatku, więc Grecy pozostawiają w swoich „dachach” wystające pręty a budowa trwa. Lat 10, 20, 50…3. Kozy zamiast krów – przy drogach 🙂 I w przeciwieństwie do polskich krów, nie są uczepione, więc chodzą sobie gdzie chcą, przeważnie środkiem ulicy. 4. Pieseły, koteły – są dosłownie wszędzie. Przeważnie bezdomne, przeważnie w restauracjach. Siedzą sobie grzecznie pod naszymi nogami i czekają na to, co im podrzucimy. A obsługa? Udaje, że ich nie Stres. Jaki stres? Na Krecie nie istnieje! Ludzie zawsze mają czas, a jak go nie mają to znajdą, bo najważniejsze są mecze i relacje towarzyskie. Nikogo tu nie dziwi, że kelner zagada się niosąc nam ciepłe danie. Wystygnie? No to co z tego?? Trzeba dowieźć? To kelner siup na skuter i w knajpie obsłużyć się trzeba Gąbki? Tylko naturalne. Całkowicie za free, tylko trzeba sobie oderwać z dna morza. A jak Ci się nie chce to 2€7. Drogi. Odległości na Krecie są minimalne, ale jedzie się dłużej niż w Polsce. Dlaczego? Odpowiedź na powyższym zdjęciu 🙂8. Wiara – prawosławie. Na każdym kroku podkreślane zresztą kapliczkami – przy drogach, w domach, po prostu Owoce. Moje ulubione 🙂 Uwaga, uwaga – dojrzewają na… DRZEWACH! A nie w tirach jak u nas. Prawdziwe cuuuda! I rosną zazwyczaj na środku ulicy, co nie przeszkadzało naszym gospodarzom serwować je nam na śniadanie 😛 10. Inne absurdy mniejsze i większe, jak schody z balkonu, krzywe kontakty, włączniki, liczniki outside czy reklamy na śmietnikach. Chociaż te ostatnie wydają się z marketingowego punktu widzenia całkiem logiczne 🙂 Kategorie Kreta 2014 Podróże Tagi grecja Kreta 2014 podróże różnice wakacjeZobacz wpisy

różnica czasu polska turcja