Robert Lewandowski stosunkowo rzadko udziela dużych wywiadów – częściej spotykamy go na konferencjach prasowych, a to nie to samo. Tym razem jednak zrobił wyjątek dla Filipa Adamusa. Rozmowa nieoczywista, naprawdę inna. Lewy opowiada w niej sporo o swojej filozofii podejścia do zawodu, życia, ale też choćby do czasu prywatnego. Ciekawie powiedział choćby o tym, kiedy będzie
Ale jak będzie natomiast kazała Ci iść , to powiedz , że bardzo , bardzo źle się czujesz i nie jesteś w stanie iść . Np .-"Mamo , nie chciałam Ciebie wczoraj denerwować i nie powiedziałam CI jednego "-"Czego mi nie powiedziałaś ? "-"No .. Jak wczoraj pani od polskiego poprosiła , abym przeczytała jej pracę domową , to aż nie
Nie chce mi się jutro iść do szkoły. Co mam powiedzieć rodzicom? 2009-03-29 21:21:38; Nie chce mi się iść do szkoły. Co powiedzieć rodzicom? 2010-11-14 19:57:29; Co powiedzieć mamie żeby nie iść jutro do szkoły? 2011-09-14 20:56:37; Co powiedzieć mamie żeby jutro nie iść do szkoły? 2011-12-11 14:50:21
Nie mówię już o tym, że chciałabym raz na jakiś czas obejrzeć telewizję lub przeczytać sobie jakąś książkę. A Ty mnie złościsz tym swoim nieposłuszeństwem. Już tracę do Ciebie cierpliwość! Najgorsze jest w tym to, że Ty to robisz specjalnie, myślisz tylko o sobie, by bawić się bez względu na to, czy się to komuś
Jedyne co daje pójście na wybory to poczucie, że ma się jakiś wpływ na to co się dzieje w krajowej polityce, choć jest to oczywista bzdura. Jeśli komuś pomaga to radzić sobie z poczuciem niemocy to proszę bardzo, mi natomiast po pierwszych wyborach, do których podszedłem bardzo poważnie, dało jedynie poczucie frustracji.
Takie oszacowanie kosztów zwykle nie jest dla nas korzystne. Jeśli nie chce ci się ćwiczyć, pomyśl o kilogramach, których nie zrzucisz. Jeśli nie chce ci się iść na szkolenie, zastanów się czy awans nie przejdzie koło ciebie bokiem, itd. 2. Otaczaj się kreatywnymi ludźmi. Unikaj tych, którzy narzekają i są leniwi.
AbodF. Każdy kto próbuje wnieść do swojego życia promyk aktywności zmaga się z tym zdarzeniem. Zdarzeniem, którym jest trening, który się nie odbył.. a konkretniej trening, w którym nie wzięliśmy udziału. Od początku istnienia bloga zwracam Waszą uwagę na to, że w życiu trzeba się przejmować tylko tym, na co mamy wpływ i jeśli już podejmujemy jakieś decyzje to potem musimy umieć żyć z nimi w zgodzie. Jedną z takich decyzji jest właśnie „iść czy nie iść na trening”, a odpowiedź wbrew pozorom nie zawsze jest oczywista jak mogłoby się wydawać. (wpis dla osób, które nie są wyczynowcami i nie muszą/chcą walczyć o podium… dla nich nie ma treningów, które się nie odbyły… ale o tym kiedy indziej) 3 powody rezygnacji Jeśli chcemy by nasza styczność ze sportem/aktywnością trwała długo – i była nakręcana solidną wewnętrzną motywacja – bardzo ważne jest by ustalić – dlaczego tak naprawdę nie poszliśmy na dany trening. Na potrzeby tego wpisu chciałbym zaproponować 3 rodzaje powodów rezygnacji: Kwestie zdrowotne Sytuacje życiowe Brak motywacji Kwestie zdrowotne to wszystkie kontuzje, grypy, zmęczenia materiału itp. Te pierwsze łatwo poznać bo jak jesteś chory czy masz kontuzję to przeważnie jest to niepodważalnie. Kwestia zmęczenia materiału to kwestia znajomości swojego organizmu. Kiedy organizm jest przemęczony jest bardziej podatny na różnego rodzaju wirusiki i tak np można złapać „zimno” czy wszelkiego rodzaju afty, ew poczuć się przeziębionym w środku lata. Ja wyczuwam zmęczenie przez skórę na twarzy (robi mi się nagle taka ultra sucha i jednocześnie mam spierzchnięte usta) a czasem przez duże wahania temperatury ciała. To są indywidualne sygnały, które każdy musi poznać u siebie sam. Ja wiem, że jak mam taki alert to muszę przystopować i dać sobie odpocząć bo inaczej mnie rozłoży. Sytuacje życiowe to wszystko co się dzieje wokół nas, na co nie koniecznie mamy wpływ a co ma dla nas w życiu jakąś wartość i priorytet. Nagły projekt do pracy, możliwość spotkania się z bliskimi czy akcje typu brak ciepłej wody w środku zimy a tym samym brak możliwości wykąpania się po treningu… no różnie bywa, przerabiałem wszystko i to co chcę zaznaczyć to to, że takie sytuacje mają prawo mieć miejsce i powinniśmy przy nich bezproblemowo odpuszczać trening i nie tracić czasu na zastanawianie się co teraz będzie. Stres w ich przypadku tylko pogarsza sytuację. Brak motywacji to tak naprawdę bardzo duże uogólnienie. Brak chęci, brak sił, brak pomysłu i tak zwane niechcemisienie to ta grupa powodów, z którymi jako jedynymi powinniśmy spróbować powalczyć. Często przegrywamy bo np. mylimy brak sił z kwestiami zdrowotnymi.. podczas gdy to wcale nie kwestia osłabienia tylko braku wzmocnienia – wbrew pozorom to nie to samo – poprzez np odpowiednią dietę. Jak sobie radzić? Zacznijmy od tego, że regeneracji nigdy za wiele. Regeneracja jednak to czas MIĘDZY treningami 🙂 Trzeba mieć co regenerować i „po czym”. Także nie rób z regeneracji stylu życia, ale jeśli już masz się regenerować to… Korzystaj. Obojętnie od powodu – jeśli już nie idziesz na trening to wykorzystaj ten czas sensownie. Taka przerwa w treningu jest trochę jak samotne wagary z Twoich ulubionych lekcji. Jeśli już zamierzasz się z nich zerwać to dopilnuj, żebyś w ich czasie nie siedział samotnie w domu przed komputerem bezsensownie klikajac myszką po ekranie. Niech coś się dzieje. Zaplanuj sobie ten czas tak, żebyś po nim mógł się cieszyć, że byl to czas wykorzystany. Nie tylko treningiem człowiek żyje. Przerwa w treningu to też dobra pora zorientować się, jak tam inne sfery w naszym życiu. Może warto byłoby sobie coś przypomnieć, odświeżyć stare pasje czy znajomości. Dobrze jest mieć coś „poza” co będzie odskocznią. Nawet jeśli trening sam w sobie jest odskocznią to żeby był w tej roli skuteczny raz na jakiś czas musisz i jemu odpuścić. Inaczej się przyzwyczaisz, złapiesz rutynę i zacznie się stagnacja. Także jeśli już rezygnujesz z treningu to zadbaj by przez cały ten czas „przerwy” nie został zmarnowany na „żałowanie” czy nawet myślenie o treningu. Strasznie współczuje tym wszystkim, którzy jak nie mogą pobiegać to potem leją strumień gorzkich łez bo nie wiedzą co ze sobą zrobić 🙂 Jeśli nie możesz bo powód 1 lub 2 – to nie masz na to wpływu więc nie warto się przejmować. Jeśli nie możesz bo 3 …. Przypomnij sobie, po co to wszystko. Jeśli rezygnujesz z treningu z powodu numer trzy to znaczy, że zapomniałeś albo nie wiesz – po co to wszystko. Może Tobie pasuje tak jak jest? Może wcale nie masz potrzeby nic zmieniać, poprawiać, stawać się lepszym/sprawniejszym/zdrowszym? A może po prostu ustalony wcześniej cel nie ma już dla Ciebie takiej wartości? Zastanów się i podejmij decyzję (iść czy nie iść). Cokolwiek jednak postanowisz… Miej czystą głowę. Czasem złe myśli potrafią zmęczyć bardziej niż trening interwałowy. Nie odpoczniesz mając w głowie niepokój, lęk czy czując po prostu obrzydzenie wobec siebie i swojego lenistwa. Lenistwo nie jest obrzydliwe. Powiedziałbym wręcz, że bywa niesamowicie urocze. Docenić Zmęczenie Na motywację bardzo mocno wpływa pewność siebie ale o tym mam już kolejny wpis „w przygotowaniu” no i niestety, nie da się tego opisać w jednej notce… musicie mi zatem wybaczyć ale dziś nie rozpiszę się w tej kwestii za bardzo. U mnie działa to tak Ja mam kilka planów awaryjnych, dzięki którym potrafię zerwać się przed 5tą czy zrobić mocny ciężki trening mimo bardzo ciężkiego dnia. Nadal jestem pracoholikiem więc mam milion rzeczy, o których mogę myślec by nie traicć czasu na zamartwianie się „pominiętym treningiem” ale mam świadomość, że owe pominięcie miało miejsce. Co jest ważne to to, że NAUCZYŁEM SIĘ NIE ŻAŁOWAĆ. Dzięki temu znacznie szybciej wracam do planu treningowego bo po prostu nie pozwalam emocjom marnować mojego czasu. Kolejną ważną kwestią jest to, że w różnych chwilach stosuję wobec swojej motywacji różne „chwyty”. Wiem kiedy co na mnie zadziała i staram się dobrać motywatory wedle potrzeby sytuacji. Kilka przykładów: Jeśli brak mi sił bo po prostu brak mi sił, fizycznie brak mi sił, to czasem zarzucam sobie paczkę żelków a czasem kawusię. Działa to na dwa sposoby – pierwszy to sposób naturalny, czyli cukier robi swoje albo kofeina robi swoje. Drugi sposób wchodzi, jeśli pierwszy nie zadziała (bo czasem cukier/kofeina to za mało) a mianowicie mówię sobie „no nie, teraz to już wypadałoby bo Ci pójdzie w boczki” albo „no to albo poćwiczysz albo dziś nie zaśniesz” (w przypadku kawusi). Jeśli brak mi chęci bo np ległem na kanapie i oglądam serial to czasem zsuwam się z niej na ziemię i zaczynam się rociągać dalej oglądając telewizję. Powoli krok po kroczku zaczynam się ruszać ale na tyle „dyskretnie” żeby głowa nie zanotowała, że ja już się wcale nie wyleguję tylko zaczynam się ruszać 🙂 bardzo często działa A jeśli nawet tego mi się nie chcę to stosuję broń większego kalibru…czytam Wasze komentarze, sprawdzam Wasze postępy i po chwili wszystko wraca. Jak mówiłem w ostatnim wpisie, znacznie łatwiej walczyć o siebie dla kogoś. A ja po takiej dawce motywacji od Was wiem, że robię to nie tylko dla siebie. Czasem zagaduję do innych i pytam jak ich trening i motywuje się tym co mi odpiszą. Niektórym mówię wprost, że nie mam jakoś sił się zwlec a innych po prostu wypytuję o ich działania a potem czuję wewnętrzną potrzebę „dania przykładu” 🙂 Takich sposobów mam znacznie więcej i staram się je miksować. Nie używać tych samych każdego dnia bo zwyczajnie się do nich przyzwyczaję i staną się częścią rutyny lenistwa… Czasem po prostu nie Istotne jest to, że ja się nie boję siebie. Ufam sobie i szanuję swoje decyzje. Jeśli powodem mojego NIE trenowania jest #3 to mówię „ok, skoro tego chcesz to niech tak będzie„. Dzięki temu nie wprowadzam do swojego życia niepotrzebnych napięć, stresów i demotywatorów. Odmówienie sobie treningu (raz na jakiś czas) z lenistwa to wyższy stopień wtajemniczenia. Strasznie ryzykowna gra, która dla wielu kończy się podważaniem sensu wszystkiego…i siebie. „Ja pi***, nie nadaję się do tego, nie potrafię nawet pójść na krótkie wybieganie” I tak mija trening, drugi i nagle człowiek uznaje, że teraz to już mu się nie opłaca. Traci pewność siebie.. a utrata tej jest gorsza niż kontuzja. Łatwiej wyleczyć kolano niż odzyskać pewność siebie po serii czegoś co uznajemy za swoją porażkę. Ja lenistwa nie uznaję za porażkę. Dla mnie lenistwo jest częścią tego jak działa człowiek i jest jedną z tych słabości, która w efekcie…daje regenerację. Lenistwo jest też wyzwaniem. Jeśli się dobrze nad tym zastanowić lenistwo jest też często JEDYNYM powodem, dla którego ludzie w ogóle myślą o pracy nad swoją głową. Nie jestem doskonały. Doskonale sobie zdaję z tego sprawę. To nie jest tak, że nie pójdę na trening i mam święto leżingu. Nie, przez chwilę czy dwie jestem zły. Denerwuję się, coś mnie nosi ale to dlatego, że organizm był gotowy na ogień ale głowa nie koniecznie. Potrafię to szybko zauważyć i przełączyć się na tryb odpoczynku. A jak zrezygnuję z niego bo jednak wolę się poruszać? Super. O to chodzi. Obojętnie od decyzji ważne jest by zachować zimną krew i spokojną głowę. Ważne jest by nie bać się przerw. By szanować swoje decyzje, swój organizm i swoją głowę. Jeśli podejmujesz jakieś decyzje to nie trać czasu na ich podważanie tylko wyciągnij z nich maksimum korzyści Jeśli wyjdą Ci bokiem – wyciągnij naukę i następnym razem podejmij inne… ucz się na błędach Ale nie zakładaj z góry, że coś jest błędem tylko dlatego, że odbiega od pierwotnie zakładanego planu. Z czasem jest łatwiej? Nie, zdecydowanie nie. Jeśli już to z czasem TY jesteś mocniejszy, silniejszy i bardziej świadomy. Każdy to przeżywa. Nie ma ludzi, którzy nie mają kryzysów, kryzysików, chwil zwątpień i przerw. Ale to są właśnie te chwile, w których wychodzi nasza prawdziwa siła. Siła i umiejętność odpowiedzenia sobie na pytanie – czy jestem z siebie dumny i czy pozwolę sobie ze spokojem przyjąć tę chwilową niedyspozycję a potem wrócę i dam z siebie wszystko. Obojętnie od tego co będziesz w życiu robił, trenował, rozwijał… zawsze będzie pod górkę. To czy na koniec „gry” wyjdziesz na plus będzie bardziej zależało od tego jak sobie radzisz kiedy wszystko się sypie niż od tego jak działasz kiedy idzie wg Twojej myśli. Że tak na koniec polecę klasykiem Podsumowując Mam nadzieję, że po tym wpisie będzie Ci łatwiej przegryźć wszelkie przerwy w treningu. Że następnym razem, kiedy nie będziesz mógł zrobić Insanity, pójść na crossfit czy pobiegać nie będziesz siedział w domu i się zamartwiał tylko wykorzystasz ten czas dla siebie i nie będziesz żałował czasu, który upłynął. Koniec końców chodzi nam o czas. Walczymy o formę, bo warto, bo dzięki niej mamy tego czasu więcej dla siebie i innych. Korzystajmy więc z niego w pełni i róbmy wszystko, by spędzać go z głową do góry. Dumni z siebie, swojej walki i umiejętności radzenia sobie w tych trudniejszych chwilach po których się podniesiemy i z pozytywnym nastawieniem wrócimy do dalszej realizacji naszych planów.
Eukaliptusek1994 13 grudnia 2013, 16:42 Jestem w klasie technikum w roku 2015 mam studniówkę, ale już ustalają salę i zbierają zaliczki u mnie w klasie, mój chłopak nie chce ze mną pójść, mówi że to nie jego klimaty i nie zniesie widoku geja z mojej klasy na studniowce - nie lubią się, on jest gejem. Więc się zapisałam sama, na początku miałam wcale nie iść - bo jak tak sama ? ale doszłam do wniosku że pójdę w końcu to ważne dla mnie. Dziwnie tak mieć chłopaka i nie pójść z nim na studniówkę, najwyżej będę się bawiła z koleżankami które także idą same. Wczoraj popuściłam pasa;/ zjadłam 7 małych ciastek a dziś twixa ;/ święta się zbliżają i pokusy dają o sobie znać, i co teraz ? waga stoi a ja żrę świństwa ;/ ale smakowało mi strasznie -,- Dołączył: 2012-08-28 Miasto: Londyn Liczba postów: 860 13 grudnia 2013, 16:44 Jezeli nie chce z Toba isc to idz z kims innym.... a jak Ci zrobi awanture to go zostaw, bo co to za chlopak ktory nie chce isc z dziewczyna na studniowke ze wzgledu na jakiegos typa ktorego w ogole moze tam nie byc.. Ciasteczka i twix to nie tak duzo.... wiec nie placz Eukaliptusek1994 13 grudnia 2013, 16:49 po prostu to nie są jego klimaty to jak ma się tam męczyć to po co mam go ze sobą ciągnąć szanuję jego decyzję. Ten koleś poza tym tam będzie ze swoją 2 połówką - 2 kolesiem Magicdream92 13 grudnia 2013, 16:51 Co za palant ... nie wyobrażam sobie żeby chłopak nie chciał z Tobą iść, co innego gdyby to była jakaś domówka czy inne głupstewko ale jeśli to jest ważne dla Ciebie to on to powinien zrobić. Kolega, którego nie lubi ważniejszy od Ciebie, super. Zrób mu na przekór i weź jakiegoś kolegę. Ja bym tak zrobiła :D Edytowany przez Magicdream92 13 grudnia 2013, 16:51 Dołączył: 2013-11-15 Miasto: Liczba postów: 2005 13 grudnia 2013, 16:51 kompromis nie zmuszaj go do pojscia, a on niech cie nie powstrzymuje zebys ty poszla proste... czy bycie w zwiazku musi oznaczac uzaleznianie sie od siebie ? Dołączył: 2011-07-11 Miasto: Jesiennie Wzgórza Liczba postów: 3103 13 grudnia 2013, 16:53 Jezeli nie chce z Toba isc to idz z kims innym.... a jak Ci zrobi awanture to go zostaw, bo co to za chlopak ktory nie chce isc z dziewczyna na studniowke ze wzgledu na jakiegos typa ktorego w ogole moze tam nie byc.. Ciasteczka i twix to nie tak duzo.... wiec nie placzPopieram w zupełności! Dołączył: 2012-08-28 Miasto: Londyn Liczba postów: 860 13 grudnia 2013, 16:53 nina2307 napisał(a):kompromis nie zmuszaj go do pojscia, a on niech cie nie powstrzymuje zebys ty poszla proste... czy bycie w zwiazku musi oznaczac uzaleznianie sie od siebie ?W tej kwestii tak. Tak jak w kwestii slubu, gdyby zaprosila tych dwoch gejow na swoj slub to tez by nie przyszedl bo oni tam beda?? . Chyba ze to jakis dres ktoryby chodzil i wszystkich homoseksualistow bil. Dołączył: 2013-11-27 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 1420 13 grudnia 2013, 16:54 Eukaliptusek1994 napisał(a):Jestem w klasie technikum w roku 2015 mam studniówkę, ale już ustalają salę i zbierają zaliczki u mnie w klasie, mój chłopak nie chce ze mną pójść, mówi że to nie jego klimaty i nie zniesie widoku geja z mojej klasy na studniowce - nie lubią się, on jest gejem. Więc się zapisałam sama, na początku miałam wcale nie iść - bo jak tak sama ? ale doszłam do wniosku że pójdę w końcu to ważne dla mnie. Dziwnie tak mieć chłopaka i nie pójść z nim na studniówkę, najwyżej będę się bawiła z koleżankami które także idą same. Wczoraj popuściłam pasa;/ zjadłam 7 małych ciastek a dziś twixa ;/ święta się zbliżają i pokusy dają o sobie znać, i co teraz ? waga stoi a ja żrę świństwa ;/ ale smakowało mi strasznie -,-Ponad rok wcześniej zbierają zaliczki na studniówkę? dziwne...A twój facet to straszny frajer, zresztą do stycznia 2015 możecie już nie być razem. Co do ostatniego - rozgrzeszam Magicdream92 13 grudnia 2013, 16:55 nina2307 napisał(a):kompromis nie zmuszaj go do pojscia, a on niech cie nie powstrzymuje zebys ty poszla proste... czy bycie w zwiazku musi oznaczac uzaleznianie sie od siebie ?Nie muszą być od siebie uzależnieni, normalne, że się wychodzi też osobno ale skoro ma chłopaka to fajnie byłoby mieć się z kimś pobawić, potańczyć, a nie siedzieć jak taka sierota kiedy wszyscy tańczą. Co jak będzie wesele kogoś z rodziny to on powie, że nie jego klimaty i sama będzie musiała wszędzie chodzić... dla mnie bez sensu! po cos się jest w związku. Dołączył: 2013-11-15 Miasto: Liczba postów: 2005 13 grudnia 2013, 16:56 problemowezycie napisał(a):nina2307 napisał(a):kompromis nie zmuszaj go do pojscia, a on niech cie nie powstrzymuje zebys ty poszla proste... czy bycie w zwiazku musi oznaczac uzaleznianie sie od siebie ? W tej kwestii tak. Tak jak w kwestii slubu, gdyby zaprosila tych dwoch gejow na swoj slub to tez by nie przyszedl bo oni tam beda?? . Chyba ze to jakis dres ktoryby chodzil i wszystkich homoseksualistow bil. wiesz to juz kwestia ograniczenia danego czlowieka .... jak ktos jest nietolerancyjny to bedzie do konca zycia wiec zastanow sie czy nie bedzie ci to przeszkadzalo w przyszlosci...
Większość ludzi, którzy używają marihuany przed lub po treningu twierdzi, że używanie jej poprawia przyjemność z ćwiczeń i pomaga w regeneracji. Naukowcy z University of Colorado przeprowadzili ankietę wśród ponad 600 konsumentów marihuany w stanach, w używanie marihuany jest legalne. Zadano im pytania dotyczące związku używania konopi z ćwiczeniami fizycznymi. Ich wyniki, opublikowane w kwietniu 2019 r. w czasopiśmie Frontiers in Public Health, podważają stereotyp o leniwych konsumentach trawki. Prawie 500 uczestników stwierdziło, że używa marihuany godzinę przed lub do czterech godzin po treningu. W oparciu o dane z kwestionariusza ci, którzy używali konopi w tym okresie, trenowali dłużej niż konsumenci, którzy nie używali marihuany. Konkretnie, osoby konsumujące konopie indyjskie spędzały średnio 43 minuty dłużej na ćwiczeniach aerobowych i 30 minut na ćwiczeniach beztlenowych. Istnieje kilka znanych barier utrudniających ćwiczenia, które naukowcy zidentyfikowali: brak motywacji, trudna regeneracja po ćwiczeniach i mała przyjemność z aktywności fizycznej. Wydaje się, że konopie indyjskie pomagają niektórym osobom przełamać te bariery. Siedemdziesiąt procent respondentów stwierdziło, że zgadzają się lub zdecydowanie zgadzają się ze stwierdzeniem, że „marihuana zwiększa przyjemność z ćwiczeń”, 78 procent stwierdziło, że marihuana „poprawia regenerację po wysiłku”, a nieco ponad 50 procent twierdzi, że „zwiększa motywację do treningu”. „Według naszej wiedzy jest to pierwsze badanie dotyczące postaw i zachowań związanych z używaniem konopi przed i po wysiłku” – twierdzą autorzy badania. „Biorąc pod uwagę zarówno ekspansję legalizacji marihuany, jak i niski poziom aktywności fizycznej w USA, urzędnicy zdrowia publicznego powinni zrozumieć potencjalne skutki – zarówno korzystne, jak i szkodliwe – używania konopi indyjskich w zachowaniach związanych z ćwiczeniami”. Chociaż może wydawać się to sprzeczne z intuicją, biorąc pod uwagę to, jak konsumenci konopi są zazwyczaj przedstawiani w mediach, to rośnie liczba badań wykazujących, że wielu entuzjastów marihuany angażuje się w aktywny tryb życia i że konopie są związane z pozytywnymi wynikami zdrowotnymi. Na przykład w innym niedawnym badaniu stwierdzono, że osoby, które używają marihuany, są mniej narażone na otyłość w porównaniu z osobami, które nie używają marihuany.
Wpis potraktujcie luźno, jednak postaram się, zawrzeć w nim, parę cennych informacji o tym, jak radzić sobie z brakiem sił na kolejny trening w tygodniu. Jak często trenować ? Pytanie zadawane szczególnie, przez osoby początkujące. Po odpowiedzi, że możemy wykonywać do pięciu treningów w tygodniu są dość zdziwione. I rzeczywiście, pięć treningów to najlepsza wartość. Większość osób trenuje od pięciu do sześciu razy w tygodniu, przy czym, szósty dzień najlepiej, żeby był aktywnym wypoczynkiem, czyli rower, pływanie lub nie za długi bieg. Formuł treningowych jest kilka. Dwie podstawowe to 5/2, czyli pięć treningów pod rząd i dwa dni odpoczynku. Drugie wyjście to 3/1, czyli trzy dni treningu, jeden dzień przerwy i znów trzy dni. Wadą takiego rozwiązania jest rotacyjność, czyli treningi nie wypadają w ten sam dzień tygodnia. Kolejnymi rozwiązaniami są 3/1/2/1 lub 2/1/3/1. Pierwsze rozwiązanie stosuje sam, gdyż tym systemem programuje Beu Burgener (CrossFit Weightlifting). Trenuję w poniedziałek, wtorek oraz środę, odpoczywam w czwartek, później treningi w piątek oraz sobotę i znów w niedzielę odpoczynek. Jedną z najbardziej podstawowych form ludzkiej głupoty jest zapominanie, co właściwie chcemy osiągnąć. – Friedrich Nietzsche W boxach najlepszym systemem jest 5/2, tak aby móc programować dla większości osób, które najczęściej trenują w tygodniu, w którym łatwiej wpleść jest trening w codzienność. Jak widzicie, bez względu na system, powinno się trenować pięć razy w tygodniu i dwa dni odpoczywać. Musicie mieć na uwadze, że tylko albo aż dwa dni w tygodniu możecie mieć wolne. Musicie być przy tym szczerzy i się nie oszukiwać. Jeśli wiem, że dziś mi się nie chce, ale jutro nie dam rady zrobić treningu, to nie mogę odpuścić. W dniu, w którym nic mi nie przeszkadza, muszę wykonać trening. Czasem nawet będzie tak, że gdy wiem o zajętej sobocie i braku możliwości zrobienia treningu, muszę w czwartek, w dzień w który zazwyczaj odpoczywam, zrobić trening. Problemem jest to, że myślisz, że masz czas. – Buddha W każdym boxie jest grupa osób, która nigdy nie odpuszcza. Z nimi najczęściej spotykamy się w soboty, z nimi trenujemy w 30 stopniowym upale lub gdy na zewnątrz jest minus 10. To grupa osób, która idzie planem treningowym i wie, że nie może go przerwać. Już pisałem o tym tutaj, że może nam się wydawać, że chodzimy pięć razy w tygodniu na trening, jednak gdy podzielimy rzeczywistą liczbę treningów w miesiącu przez 4, to może się nawet okazać, że wyjdzie ich 3 w tygodniu. Trenować 3 razy w tygodniu, a 5 razy w tygodniu, to zasadnicza różnica. Od trzech treningów można zacząć, jednak jeśli trenujesz przynajmniej rok, to musisz uderzyć w pięć. Rozumiem i zdaję sobie sprawę z tego, że są sytuację w których nie jesteśmy w stanie trenować. Jeśli jednak nie będziemy odpuszczać, wtedy kiedy możemy, na pewno nasza sytuacja będzie lepsza. Nie mam siły iść na kolejny trening. Według statystyk, najgorszymi dniami, jeśli chodzi o liczbę osób w boxie jest środa oraz czwartek. To dni, w których jesteście zmęczeni po trzech, dwóch dniach treningu. Szczególnie jeśli w weekend poszliście piecem. Normalnie, nie byłoby problemu, odpocząć w środę lub czwartek, jednak można tak zrobić, jeśli planujemy trening w sobotę. Co zrobić, żeby pójść jednak na trening, bo sobotę wolę poświęcić rodzinie lub na wyjazd. Pierwsza sprawa to ból mięśniowy, który czujemy (tzw. “zakwasy”). Mogą się pojawić w kilku przypadkach. Kiedy dawno nie robiliśmy czegoś z dużą intensywnością, kiedy dawno nie byliśmy na treningu, kiedy nie rozciągamy się odpowiednio długo po treningu lub gdy nie dostarczamy wystarczającej ilości białka do regeneracji. Jeśli zadbamy o te wszystkie sprawy, na pewno będzie nam się trenowało lepiej. Jeszcze raz, nie odpuszczaj za często treningów, przyzwyczaj organizm do dużej intensywności, rozciągaj się odpowiednio długo, zadbaj o odpowiednią ilość białka (aminokwasy) pamiętaj o minimum 7 godzinach snu, chyba, że jesteś 1 na 40 osób na świecie, która potrzebuje mniej snu. Dbając o wszystko powyżej, jesteśmy w stanie opanować ból mięśniowy i sprawić aby organizm regenerował się szybciej. Druga sprawa, to rozgrzewka przed treningiem. Musicie wiedzieć, że najgorszy ból mięśniowy, jest na trzeci dzień po treningu, jeśli od jego czasu więcej nie trenowaliśmy. Najgorsze co można zrobić po mocnym treningu, to nie pójść na kolejny. Pamiętajcie, że po rozgrzewce, ból na pewno zniknie, a sama część główna treningu pójdzie gładko. Nawet jeśli nas wszystko boli, musimy wziąć się w sobie i uderzyć na trening. Nie czekaj na odpowiedni nastrój. Nic nie osiągniesz, jeśli będziesz tak postępować. Twój umysł musi wiedzieć, że czas wziąć się do roboty. – Pearl Trzecia sprawa to ochota na sam trening. To czy mamy ochotę trenować w sposób w który trenujemy, to czy mamy ochotę trenować w miejscu, gdzie to robimy lub to, czy lubimy spotykać się z ludźmi, którzy w danym miejscu trenują. Może się okazać, że po zmianie miejsca trenowania poczujemy przypływ motywacji. Ja osobiście, nie wyobrażam sobie trenować na zwykłej siłowni, a poniżej przedstawię dlaczego. Typowa siłownia, a box. Ostatnio byłem dwa razy na typowej siłowni, gdzie nawet były strefy CrossFit, ale nie były to boxy. Pierwsza sprawa, która uderza to atmosfera. Każdy trenuje anonimowo, nikt z nikim się nie wita, ani nie rozmawia. Kolejna sprawa, to światło. W większości boxów, przez ich rozmiar, jest go dość dużo. Jest potrzebne do życia, a ostatnio uwielbiam trenować na zewnątrz. Kolejna rzecz, która przeszkadza to muzyka. Tragedia, szkoda pisać. Następnie, to inni na siłowni. W boxie nikogo nie interesuje to co robisz. Każdy robi swój trening i jest tym zajęty. Natomiast na typowej siłowni, czujesz na sobie mnóstwo par oczu, które w przerwie między seriami, albo na ciebie spoglądają, albo na siebie w lustrze. Kosmos. Jeśli nigdy nie robiłeś treningu w boxie, naprawdę szczerze polecam. Atmosfera i to, jak bardzo liczy się sam trening, a nie tylko przebywanie w tym miejscu jest niesamowite. Trening jest najważniejszy, a każdy walczy ze swoimi słabościami, nie zwracając uwagi na innych. Nie odpuszczaj. Podsumowując, jeśli możesz, idź na trening. Jeśli czujesz ból w mięśniach, postaraj się iść, a jeśli natomiast cały czas jesteś obolały to zastanów się nad przyczyną. Może musisz zadbać o starą kontuzję. Może, musisz pomyśleć o suplementacji lub zwiększyć ilość białka w pożywieniu. Pamiętaj również o przynajmniej siedmiu godzinach snu. Bez niego, mięśnie się nie zregenerują. Ostatnia, dodatkowa sprawa, to woda. Jej niedobór w kilku procentach powoduję spadek sił. To nie ciężar łamie Ci grzbiet, lecz sposób, w jaki go niesiesz. -Lena Horne Trenujcie z głową, ale nie odpuszczajcie. Starajcie się robić pięć treningów w tygodniu, a po pewnym czasie, spojrzycie w lustro i się okaże, że należycie do najlepiej wyglądających osób w waszym otoczeniu.
O tym, co zrobić, kiedy dziecko chce zrezygnować z zajęć, które wcześniej sprawiały mu frajdę, i czy w piłce nożnej najważniejsze jest strzelanie bramek, rozmawiają Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska, mamy i trenerki Familylab. Maria Majewska: Mój syn chciał chodzić na piłkę nożną. Zapisałam go do klubu, co wcale nie było takie łatwe. Musiałam mu kupić klubową torbę, skarpetki i bluzę. A po dwóch miesiącach Stasiek powiedział, że nie lubi, nie chce i nie będzie tam chodzić. Alicja Niewęgłowska: No cóż, mogę mu pogratulować, bo przynajmniej wie, czego chce, a czego nie. My jakiś czas temu byliśmy na wakacjach ze znajomymi, których syn grał w piłkę w takim klubie. Naszemu synowi bardzo się to spodobało i powiedział, że też chce spróbować. Zapisaliśmy go do klubu, w którym było już kilku jego kolegów z sąsiedztwa i ze szkoły. Ale zauważyliśmy, że dla niego fajne jest bycie w grupie z dzieciakami, ruch, bieganie i obserwowanie przyrody podczas treningów na boisku, natomiast sama piłka nożna nie jest jego wielką pasją. Na szczęście mieliśmy mądrego trenera, który nie wywierał presji na dzieciaki. Część z nich była mocno zaangażowana w kopanie, a część nie. Pod koniec drugiego roku trenowania okazało się jednak, że niektórym chłopakom bardzo zależy na wygrywaniu meczów, rozgrywek i turniejów. Mój syn usłyszał parę razy – nie od trenera, ale od rówieśników – że nie jest wystarczająco dobry. Zaczął się powoli wycofywać i nie jeździł na część meczów, mimo że trener cały czas powoływał wszystkich zawodników i każdy zawsze wchodził na boisko. Maria: Co zrobiłaś? Alicja: Pytałam, czy chce chodzić na piłkę, a on odpowiadał, że nie wie. Mówiłam: „Masz tam kolegów, ale widzę, że już nie chodzisz tam tak chętnie”. A on: „Jeszcze raz pójdę, ale jak mi znowu coś powiedzą, to już rezygnuję”. Bardzo się tym denerwowałam, bo chciałam go chronić, ale nie zamierzałam podejmować za niego żadnej decyzji. On z kolei też nie chciał, czy może nie umiał jej podjąć. Im bardziej naciskałam, im częściej o tym mówiłam, tym bardziej on się wycofywał z relacji i rozmów ze mną na ten temat. Oczywiście nie załapałam tego, że on nie chce sam podjąć tej decyzji… Na szczęście jego tata to zrozumiał i powiedział: „Słuchaj, możesz grać w piłkę do końca listopada, bo za ten miesiąc już zapłaciliśmy. Możesz wybierać, czy chcesz iść na trening, czy nie. Ale od grudnia już nie będziesz chodził”. I nagle mój syn odetchnął i poczuł ulgę. Poszedł jeszcze na jeden trening, na którym zresztą świetnie się bawił. Maria: Bo ktoś mu zdjął ogromny ciężar z pleców… Alicja: A potem syn nam jeszcze powiedział, że się bardzo cieszy, bo ma teraz dwa popołudnia w tygodniu wolne i będzie mógł zapraszać kolegów albo ich odwiedzać. A dla niego to jest właśnie najważniejsze. Ta historia pokazała mi to, co niby wiem, ale jednak zapomniałam – że powinnam obserwować i słuchać uważnie moich dzieci. Maria: Ja też miałam dylemat, co zrobić ze Staśkiem. To historia trochę podobna do twojej, bo kiedy obserwowałam syna na treningach, miałam wrażenie, że piłka w ogóle go nie interesuje. Kiedyś go po prostu o to spytałam i usłyszałam: „Wiesz, mamo, bo mnie to w ogóle nie bawi, żeby o tę piłkę walczyć. Oni się tam kopią po nogach, a ja idę pobiegać. Nie lubię tej presji i tego, że musimy wygrać”. No i go wypisałam. On oczywiście dalej chodzi w tych klubowych ubraniach i lubi to. A ja się dowiedziałam, że nie pasuje mu sport oparty na rywalizacji, że woli się po prostu wybiegać. Muszę jednak przyznać, że w tym klubie trener wywierał na dzieciaki dużą presję. Sama się go trochę bałam. Ale też myślałam, że takie treningi nauczą syna jakichś zasad, np. że chodzi o współpracę i nie można się spóźniać. Miałam też taką koncepcję, że to fajne męskie spotkania, a ja nie mogę mu dać takich doświadczeń, bo jestem matką i nigdy nie będę ojcem. Alicja: No i to jednak był pomysł twojego syna, żeby na tę piłkę chodzić. Maria: Tak. Ale już wcześniej widziałam sytuację, która dała mi dużo do myślenia. Akurat mieliśmy jechać na trening, kiedy moja najmłodsza córka zasnęła. Była zima, musiałam ją ubrać w kombinezon i włożyć w fotelik-nosidełko. Wiadomo, wydarzył się cały ten koszmar – ty się spieszysz i denerwujesz, małe dziecko budzi się i płacze, syn się stresuje, że się spóźnimy. Okazuje się jeszcze, że trening jest przeniesiony w inne miejsce, więc w ostatniej chwili wpadamy do szatni. Przebieramy się, wbiegamy na salę gimnastyczną i wtedy trener mówi, że już nie możemy wejść, bo od pięciu minut trwa rozgrzewka, a na treningi nie można się spóźniać. I że sobie możemy jechać do domu. Ja wtedy poszłam do szatni i się popłakałam, że nie dałam rady. I było mi tak żal Staśka, bo on też się popłakał. Wtedy pierwszy raz zastanowiłam się poważnie, po co nam to właściwie? Nie brakuje nam przecież stresu w życiu, a jeszcze sami go sobie dokładamy. Potem zaczęłam obserwować treningi i zobaczyłam, że im większa była presja, tym mój syn bardziej biegał po boisku, a mniej za piłką. Alicja: My mieliśmy fantastycznego trenera, ale rodzicom trudno było nie naciskać na dzieci. Pamiętam, jak po meczu, który nasza drużyna przegrała, jedna z mam powiedziała: „Ale u nas w ogóle nie ma napastnika!”. A oni mieli wtedy po siedem lat. Pomyślałam – o co tutaj właściwie chodzi? Maria: No właśnie, bo to chyba ma być rozrywka dla dzieciaków? Czy ja czegoś nie rozumiem? Może powinna być drużyna dla matek i ojców? A tak serio – naprawdę warto się pochylić nad tym, o co nam, rodzicom chodzi, kiedy zapisujemy dziecko na takie treningi i o co chodzi naszym dzieciom, gdy chcą, a potem przestają chcieć brać w nich udział. Alicja: I dlatego nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie, co zrobić, kiedy moje dziecko nie chce już chodzić na piłkę nożną, taniec czy karate. Bo trzeba się zastanowić, co mnie – rodzicowi – robi to, że ono chce zrezygnować. I dlaczego dziecko chce zrezygnować? Może po prostu mu się znudziło po dwóch miesiącach i już? A może to coś całkiem innego? Autorka/autor Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska Alicja Niewęgłowska jest trenerką Familylab. Prowadzi seminaria i warsztaty dla rodziców i pedagogów w oparciu o podejście Jespera Juula. Jest mamą Aleksandra i Natalki. Marysia Majewska jest antropolożką kultury, terapeutką neurologopedką, matką trójki dzieciaków i trenerką Familylab. Lubi być z ludźmi, pracować z nimi, bawić się i gotować dla nich. Po prostu lubi ludzi. Jej idolką od zawsze jest Pippi. Teraz Maria realizuje swoje największe marzenia i działa w edukacji. Zobacz wszystkie artykuły
nie chce mi się iść na trening